Fabuła opowiada o życiu lekarzy i chorych w Boston Doctors. Dziwnym trafem po udanych operacjach umierają pacjenci. David Shelton po swojej dosyć skomplikowanej lekarskiej przeszłości postanawia narazić siebie i swoją karierę, by odkryć tajemnicę, dlaczego dzieją się rzeczy, które nie powinny nastąpić. Pomaga mu urokliwa pielęgniarka, która ma niemało wspólnego z zaistniałymi wydarzeniami. Przyczyny tych zdarzeń zna jedynie Stowarzyszenie Sióstr Życia.
Szczerze, to na początku trochę się nudziłam przy czytaniu. Nawet miałam zamiar odłożyć książkę z powrotem na półkę. Ale cóż, postanowiłam wytrwać do ostatniej kartki. Nie do końca wiem, czy był to dobry wybór. Mimo nużącego wprowadzenia, w połowie lektury akcja zaczęła się rozkręcać. Zostały przedstawione dwa stowarzyszenia: Sióstr Życia i Ogród. W pewnym sensie różniły się od siebie, lecz po dokładnym przeanalizowaniu czynów wykonywanych przez członkinie zdawały się niemal identyczne. Cel był jeden, a mianowicie śmierć. Dla zarobku, dla skończenia cierpienia chorego. Czy Palmer poruszył temat tabu? Odpowiedź brzmi tak. Eutanazja. Głównie o nią chodziło. Nawet gdy ktoś pragnie śmierci z powodu wiecznych cierpień, nie powinno się stosować eutanazji. Choremu zawsze, dosłownie zawsze, jakimś cudem, może się polepszyć. Przynajmniej ja mam takie zdanie. A lekarze na pewno zawsze starają się z cały sił, by pomóc pacjentowi złagodzić ból i przedłużyć życie. W książce zdarzało się to często i było praktycznie codziennością. Zabijanie ludzi dla pieniędzy? Tak, coś takiego też miało miejsce. Akurat to mnie przeraziło. Jak można być tak okrutnym, by odebrać komuś życie za papierki, które nawet nie są porównywalne do ceny ludzkiego życia? Nie rozumiem, na zawsze ma się na sumieniu kilka istnień. Żyć, które po czasie mogły stać się lepsze, i na które czekała kochająca rodzina.
Zabijanie bo ktoś wie więcej niż powinien? Jasne. Zabijanie, bo ktoś pomaga tej osobie? Oczywiście.
Główny bohater irytował mnie do granic możliwości. Mężczyzna panikujący z każdego powodu jak małe dziecko. Trudno by mi było wytrzymać przy takiej osobie. Ale z drugiej strony wiedziałam, że chce dobrze. Zależało mu na dobrej opiece podopiecznych, za wszelką cenę starał się im pomóc. Pokochał też kobietę, która zrobiła wiele złego.
Nie potrafię jednoznacznie ocenić tej lektury. Podobał mi się ten klimat, lecz bohaterowie działali mi na nerwy. Styl Palmera był w porządku, bez rewelacji. Ta pozycja mnie specjalnie nie zachwyciła, więc raczej nie sięgnę po inne dzieła ''mistrza thillera medycznego''. Z pewnością nie odradzam, lecz nie wszystkim ''Siostrzyczki'' przypadną do gustu.
Szczerze, to na początku trochę się nudziłam przy czytaniu. Nawet miałam zamiar odłożyć książkę z powrotem na półkę. Ale cóż, postanowiłam wytrwać do ostatniej kartki. Nie do końca wiem, czy był to dobry wybór. Mimo nużącego wprowadzenia, w połowie lektury akcja zaczęła się rozkręcać. Zostały przedstawione dwa stowarzyszenia: Sióstr Życia i Ogród. W pewnym sensie różniły się od siebie, lecz po dokładnym przeanalizowaniu czynów wykonywanych przez członkinie zdawały się niemal identyczne. Cel był jeden, a mianowicie śmierć. Dla zarobku, dla skończenia cierpienia chorego. Czy Palmer poruszył temat tabu? Odpowiedź brzmi tak. Eutanazja. Głównie o nią chodziło. Nawet gdy ktoś pragnie śmierci z powodu wiecznych cierpień, nie powinno się stosować eutanazji. Choremu zawsze, dosłownie zawsze, jakimś cudem, może się polepszyć. Przynajmniej ja mam takie zdanie. A lekarze na pewno zawsze starają się z cały sił, by pomóc pacjentowi złagodzić ból i przedłużyć życie. W książce zdarzało się to często i było praktycznie codziennością. Zabijanie ludzi dla pieniędzy? Tak, coś takiego też miało miejsce. Akurat to mnie przeraziło. Jak można być tak okrutnym, by odebrać komuś życie za papierki, które nawet nie są porównywalne do ceny ludzkiego życia? Nie rozumiem, na zawsze ma się na sumieniu kilka istnień. Żyć, które po czasie mogły stać się lepsze, i na które czekała kochająca rodzina.
Zabijanie bo ktoś wie więcej niż powinien? Jasne. Zabijanie, bo ktoś pomaga tej osobie? Oczywiście.
Główny bohater irytował mnie do granic możliwości. Mężczyzna panikujący z każdego powodu jak małe dziecko. Trudno by mi było wytrzymać przy takiej osobie. Ale z drugiej strony wiedziałam, że chce dobrze. Zależało mu na dobrej opiece podopiecznych, za wszelką cenę starał się im pomóc. Pokochał też kobietę, która zrobiła wiele złego.
Nie potrafię jednoznacznie ocenić tej lektury. Podobał mi się ten klimat, lecz bohaterowie działali mi na nerwy. Styl Palmera był w porządku, bez rewelacji. Ta pozycja mnie specjalnie nie zachwyciła, więc raczej nie sięgnę po inne dzieła ''mistrza thillera medycznego''. Z pewnością nie odradzam, lecz nie wszystkim ''Siostrzyczki'' przypadną do gustu.
__________________________________________________________________________________
Chyba się jeszcze zastanowię nad tą lekturą :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLubię thrillery medyczne a tego autora dobrze znam :) Nie wszystkie są godne polecenia. Wolę Cooka i Gerritsen :)))
OdpowiedzUsuńZobaczyłam thriller medyczny i oczka mi się zaświeciły, ale potem skutecznie mi je zgasiłaś ;) Raczej nie sięgnę. Świetna, rzeczowa recenzja.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńThrillery medyczne bardzo lubię, więc z chęcią poznam prozę tego autora.
OdpowiedzUsuńMi chyba do gustu nie przypadnie, więc nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńOpis mnie nie zachęca więc spasuję tym razem :))
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam chyba wszystkie książki tego autora. Bardzo lubię zagłębiać się w thillery medyczne.
OdpowiedzUsuńTakie kryminały/thrillery z medycyną w tle szalenie lubię :) jeśli kiedyś znajdę to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam kiedyś przeczytać jeden thriller medyczny i nie udało się... Jakoś nie ciągnie mnie do tego gatunku.
OdpowiedzUsuń