niedziela, 1 czerwca 2014

''Moc Akvamarynu'' - Julia Bardini

Tematyka związana z syrenami w literaturze była mi dotąd zupełnie obca, lecz natknęłam się na jedną pozycję, którą zapragnęłam przeczytać. A mianowicie ''Moc Akvamarynu''. Zważając na fakt nieznanej mi wcześniej tematyki i wyjątkowości tej lektury czyhałam na okazję, by ją zdobyć. Dlaczego jest wyjątkowa? Ze względu na autorkę- Julię Bardini, która napisała ją w wieku zaledwie 14 lat. Dodatkowo zamieszkała w Polsce w 2010 roku i do jedenastego roku życia pisała wyłącznie w języku włoskim. ''Moc Akvamarynu'' napisała po polsku, więc jestem dla niej pełna podziwu, jak dobrze dała sobie radę z naszym językiem. Julia nie tylko napisała tę powieść, ale również udało Jej się ją wydać. 

Historia opowiada o Polakach, Włochach i syrenach. Przy Wyspie coraz częściej giną łowcy ork. Marek Jankowski, mieszkający na Sycylii, podczas połowu delfinów postanawia przyjrzeć się bliżej miejscu tajemniczości. Spotyka syrenę- Alinę, która wbrew sobie zakochuje się w przybyszu i oszczędza mu życia. Zwyczajny świat przeplata się z magicznym, w którym występują właśnie syreny i ich przyjaciele- delfiny. Podział bohaterów wydaje się banalny, lecz tak na prawdę jest zupełnie odwrotnie. Jesteś człowiekiem, a może jednak syreną? Wszystko jest możliwe. W podwodnym świecie obawiają się Jego, który jest zły i podstępny. Do walki z Nim przystępują główni bohaterowie. Co z tego wyniknie?

Mimo niewielkiej ilości stron, książka ta jest naprawdę bogata w treść. W lekturze występuje wiele wartości i tematów; od zakazanej miłości, przyjaźni, poświęcenia, magii, aż po walkę. Pierwsze co zauważyłam to podobieństwo z dziełem J.K. Rowling ''Harry Potter'', którą na pewno każdy zna. Wszyscy bali się Jego, On był zły. Moja pierwsza myśl: o, to tak samo jak Voldemort. Nie sądzę, by to było celowe, jednak przez całą lekturę towarzyszyła mi właśnie taka myśl. Na początku trochę nie kleiły mi się w całość imiona bohaterów. Syrena mieszkająca w italijskich wodach- Alina. Annabel i jej brat Marek. Nie pasowało mi to do siebie, ale w krótkim czasie przyzwyczaiłam się i nie sprawiało to żadnego problemu. Wartka akcja bardzo mi się podobała. Nie było zbędnych opisów, których nie lubię i cały czas coś się działo, występowały zwroty akcji. Wielkim szokiem były dla mnie dwie rzeczy. To, że czternastoletnia autorka nie bała się uśmiercić bohatera swego dzieła. Nie patrzyła przez przysłowiowe różowe okulary i zabiła postać. Druga rzecz to zaskakujący styl autorki, który raził dojrzałością i wrażliwością. Niestety wydawnictwo odrobinę zawaliło, spotkałam wiele literówek, co mnie bardzo raziło w oczy. Nie spodobała mi się też okładka, która bije smutkiem i przygnębia. Jednak przypadły mi do gustu szkice syreny na końcu każdego rozdziału, świetny pomysł! Książka jest idealną pozycją dla osób, które chcą zapoznać się z czymś lekkim i umilającym wolny czas. Choć jest skierowana do młodzieży, to sądzę, iż każdy czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie.


__________________________________________________________________________________

Wyzwanie czytelnicze: Przeczytam tyle, ile mam wzrostu- 0,8cm

11 komentarzy:

  1. Chętnie bym się na nią skusiła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. 14 lat- podziw. Chwilowo mam dość czytania o syrenach, ale może w przyszłości.
    Ja też, zwykle na początku książki nie mogę połapać się z imionami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę wygrałam w jednym z konkursów więc na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja raczej nie sięgnę, tematy baśniowe, takie jak syreny, mnie odstraszają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nigdy nie czytałam nic o syrenach. Może kiedyś po nią sięgnę :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z chęcią bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam ebooka tej książki, więc kiedyś na pewno go przeczytam. Też nigdy dotąd nie spotkałam się z motywem syren w powieściach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niee, to nie moje klimaty, niestety :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka o syrenach może być ciekawa, odebrałaś ją całkiem dobrze i to mnie zaskakuje, ponieważ jakiś czas temu czytałam bardzo złą opinię o tej książce. Dochodzę do wniosku, że niektóre blogerki czytają 5 pierwszych stron, a potem klepią recenzję z ciemno, byle coś napisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety można właśnie ostatnio zauważyć, że tak jest coraz częściej, dodać, aby dodać, nawet nie czytając.

      Usuń
  10. Zaciekawiłaś mnie. Podobieństwo do Pottera trochę razi, ale kto wie, może książka mi się spodoba...?

    OdpowiedzUsuń

Dotarłeś tutaj? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad! :)