poniedziałek, 24 marca 2014

''Etiopia. Ale czat!'' - Martyna Wojciechowska



Nieskomplikowany czat
(czat- roślina pobudzająca)


Każdy z nas chce poznać piękne, kolorowe, nowe miejsca. Większość chce podróżować, poznawać nowe kultury i obyczaje. Kto z nas nie lubi różnorakich podróży? Chcemy przekonać się na własnej skórze jak wyglądają miejsca, które widzimy w telewizji, gazetach, internecie...

''Etiopia. Ale czat!'' Martyny Wojciechowskiej. Tym razem książka podróżnicza. Zawsze chciałam ''spróbować'' wszystkich gatunków literackich. Przed wypożyczeniem zastanawiałam się kogo wybrać. Beatę Pawlikowską, Martynę Wojciechowską czy może Wojciecha Cejrowskiego? Padło na Martynę, ponieważ znałam ją z ''Kobiety na krańcu świata'' oraz widziałam z nią różnego typu wywiady.

O tej lekturze nie ma w sumie co dużo mówić. Niekiedy występuje poczucie humoru. Autorka pisze w bardzo prosty sposób, nie ma niczego niezrozumiałego. Opowiada o pięknych atrakcjach w Etiopii, ale i o problemach społeczności, takich jak głód i ubóstwo. Dowiadujemy się o sposobie bycia wszystkich zamieszkałych tę krainę ludach. Możemy się dowiedzieć wiele nowych rzeczy o tym państwie, ważniejszych i mniej ważnych ciekawostek. Treść wzbogacona jest cudownymi zdjęciami. To właśnie one przykuły moją największą uwagę. Czytałam i przed długi czas wpatrywałam się w piękne ilustracje. Dzięki nim czułam się bliższa Etiopii... Niektóre z fotografii pokazywały dziwne zwyczaje, a inne krajobrazy, jakich wcześniej się nie widziało. 
Podczas lektury przeszkadzała mi tylko jedna rzecz, a mianowicie zbyt częste opisywanie ekipy podróżującej z Wojciechowską. Liczyłam raczej na dokładne objaśnienia jak wygląda życie Etiopczyków, jak mieszkają, w jakim kraju żyją. Owszem, dowiedziałam się o tych rzeczach, lecz mogło to być przekazane w lepszy sposób, niewprowadzający czytelnika w drobiazgowo opisane sytuacje, które spotkały członków zespołu (a to złe ujęcie, a to inne cuda na kiju).
Spodobała mi się refleksyjność autorki. Przy każdym, spotykającym ją wydarzeni zastanawia się nad tym co się zdarzyło i to analizuje. Pokazała swój tok myślenia i przemyślenia na temat swoich przeżyć. 

Polecam zagorzałym czytelnikom literatury podróżniczej, jednak zdarzają się denerwujące momenty, które z lekka psują to czytadło.


''Przy stworzeniu świata Bóg dał Europejczykom zegar a Afrykańczykom czas''

7 komentarzy:

  1. nie lubię takich książek, ale programy podróżnicze Martyny tak :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja lubię takie książki i jak tylko ta wpadnie mi w łapki, to również przeczytam z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie ciągnie mnie do książek, i podobnie jak większość wolę jej programy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach przeczytać jedną z książek Martyny Wojciechowskiej. Lubię oglądać jej programy telewizyjne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem miłośniczką literatury podróżniczej, ale moja siostra natomiast ją uwielbia i chomikuje wszystkie książki związane z Pawlikowską, Wojciechowską, Cejrowskim itp., dlatego jej polecę powyższą pozycje. Myślę, że będzie zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zagorzali czytelnicy literatury podróżniczej bywają wybredni ;), ale od czasu do czasu przydaje się coś do szybkiej lektury w tramwaju ;).

    OdpowiedzUsuń

Dotarłeś tutaj? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad! :)